Pętla Grybowska i trawers Beskidu Niskiego, czyli podróż karpacką osobówką


Jedni podróżują szybkim Pendolino, inni wybierają przedziałowe "te-el-ki", a ja lubię wsiadać w najpodlejsze osobówki, które wbrew pozorom potrafią nieźle mknąć. Trasa kolejowa Kraków - Nowy Sącz jest mi znana, jak własna kieszeń. Znam niemal na pamięć każdą następną stację i odliczam minuty do momentu, kiedy pociąg wjedzie w najciekawszy moment trasy, który uwielbiam rozpominać, fotografować i na nowo przeżywać. Nie rozsiadajcie się zbytnio, otwórzcie okno w bezprzedziałowym "kiblu", wyciągnijcie aparat, albo po prostu wychylcie głowy, zaciągnijcie górskiego powietrza i rozmarzcie się.

Oto jesteśmy w Grybowie. Miasteczko w połowie drogi między Gorlicami i Nowym Sączem. Na skraju Beskidu Niskiego i Pogórza. Brama do Łemkowszczyzny. Pierwsza stacja, od której zaczyna się najpiękniejszy fragment trasy kolejowej. Dźwięk dzwonka, drzwi się zamykają i jedziemy. Najpierw wzdłuż krajówki numer 28, oglądamy marki samochodów, a potem wprost przez wiadukt nad drogą i robimy zakręt o 360 stopni. Tak! Zawracamy i jedziemy drugą stroną doliny. Wspinamy się po zboczach Gór Grybowskich (sądecki fragment Beskidu Niskiego) i podziwiamy cudo. Pod nami kilkaset metrów niżej leży Grybów, całe miasto w dolinie, dookoła karpackie wzgórza, a szczęściarze zobaczą Lackową (którą najwyższą górą Niskiego NIE jest!). Biorę oddech i czuję namacalnie tą ogromną przestrzeń. Sycę się widokami dłuższą chwilę, by wjechać wprost w najgęstszy iglasty las i poczuć się jak w kanadyjskiej tajdze

Chwilę dalej wyjeżdżam w innym świecie. Zjeżdżamy do Ptaszkowej, skąd wąziutką dolinką wciskamy się do większej doliny Królówki. Kolejna stacja. Był Grybów, potem Ptaszkowa, a teraz Mszalnica Góry - skromny budynek, dwie wiaty, dwa zapuszczone perony, a wszystko położone poza wsią na wzgórzu. Pamiętam pół dzieciństwa spędzone na rowerowych wycieczkach w te strony, wspinanie się z dwuśladem na ten Everest. Do Sącza już niedaleko, jeszcze przez tunel, Kamionka Wielka, Jamnica i wpadamy wprost do Kotliny Sądeckiej. Ubierajcie kurtki, zakładajcie szaliki (lub po prostu wrzucajcie plecaki na plery, jeśli to lato), bo szykujemy się do wysiadki. Nowy Sącz, peron drugi, ludzi garstka, cisza, spokój, wychodzimy przez budynek dworca, rozglądamy się dookoła, zachwycamy się miastem, a po wszystkim biorę Cię na kawę do Prowincjonalnej, Spóźnionego Słowika lub po prostu zjeść kebab na rogu i pogadać o podróżach. Co Ty na to?


Komentarze

  1. Taki klimacik bardzo mi pasuje. Zabieram się z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, nie ma problemu :) Cieszę się, że spodobał się tekst.

      Usuń
  2. Zachwycająca ZIELEŃ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, chyba dojrzałem, by to skomentować :)
    Przypomniały mi się trochę studenckie czasy, kiedy jeździłem co tydzień, dwa, tymi czerwonymi osobowymi. Do dziś pamiętam ten dźwięk zamykanych drzwi i nazwy stacji jedna po drugiej. I dalej mi to służy, teraz prym wiedzie autostrada, ale nazwy miejscowości pozwalają mi przypomnieć sobie, jak daleko jeszcze do Krakowa :)
    Tylko kurcze, takich widoków jak u Ciebie, to między Krakowem a Tarnowem nie było :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na 15:09 to musiałeś się porządnie wyspać :P
      W drodze do Tarnowa to najbardziej uwielbiam przejazd przez Dunajec i stację Tarnów Mościce - jakoś porywa mnie historia i wygląd tej dzielnicy Twojego miasta.

      Usuń
  4. uwielbiam! ostatni raz co prawda jechałam tamtędy prawie 8 lat temu (efekty tej podróży znasz), ale doskonale pamiętam tą dolinę i ten zakręt! pięknie to napisałeś! i teraz naprawdę przyjadę jak tylko sie pogoda zrobi i będę miała chwilę :)
    ps. Vmax EN57 = 100 km/h, jeśli tory pozwolą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EN57 to max. 90km/h, widziałem rozpiskę. Chyba że jakaś rewolucja :)
      Chwilę to na pewno będziesz mieć, jak sobie zabukujesz bilety :P

      Usuń
  5. Oj znam tę trasę jak własną kieszeń, chyba milion razy tamtędy jechałam:)
    agulec

    OdpowiedzUsuń
  6. Zieleń naprawdę powala :) Jest MOC !

    OdpowiedzUsuń
  7. tam jest tak bajkowo, że na samą myśl rzucam wszystko i wyjeżdżam :) ach gdyby to było takie proste... :) serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzucaj! Chociaż na weekend, chociaż na jeden dzień. :)

      Usuń
  8. Uwielbiam oglądać te nasze piękne strony z okien pociągu, choćby nie wiem, jak rozklekotanego. Pamiętam jak ruszaliśmy na krótki wypad na górę Jaworze nad Ptaszkową i właśnie tam wysiadaliśmy na peronie. Pięknie, zielono...Niby to wszystko takie zadupia, ale tu jest moje serducho i nigdzie indziej się nie wybiera! W sumie strasznie obskurne te dworce i perony (widziałeś POCZEKALNIĘ w Krynicy - Zdroju? haha, można się nabawić klaustrofobii w połączeniu z psychozą! Ha! Albo może ona posłużyć jako sceneria do kolejnej części kinowej "Piły" :D)

    Co weekend jeździmy z Sącza autobusem na studia w Krk, bo to znacznie szybciej, ale obiecaliśmy sobie, że z OSTATNIEGO zjazdu (czyli za 4 miesiące) wrócimy uroczyście pociągiem! Otworzymy jakieś dobre winko (dyskretnie :)), zostawimy ten zakichany Kraków daleko za sobą (sorry, ale nie znoszę tego miasta!) i na totalnym luzie wrócimy do DOMU. Do Sącza. A właściwie do Starego Sącza. Bo mam to szczęście, że po przeprowadzce z rodzinnego domu nadal mam blisko do pociągu i w te górki moje sądeckie najukochańsze, MOJE. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z komentarzem o dworcu w Krynicy to nieźle pojechałaś :P
      I też nie znoszę Krakowa, witaj w klubie!

      Dzięki ogromne za bardzo miłe i ciepłe komentarze :)

      Usuń
  9. Ależ zieleń! Z utęsknieniem czekam na taką. Uwielbiam tę trasę z Krakowa do Grybowa - skąd pochodzę. Też przejechałam ją setki razy i bardzo żałuję, że nie zdarza mi się jeździć dalej, bo ten odcinek między Grybowem, a Nowym Sączem jest przepiękny. Ostatnio dorwałam starą pocztówkę z widokiem z mostu kolejowego na Białą i dworek Hoschów. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam w maju przejażdżkę, wtedy zieleń jest najintensywniejsza;-)

      Usuń
  10. Linia kolejowa z Tarnowa do Muszyny i Plavca to jedna z moich ulubionych tras kolejowych w Polsce. Ja jeszcze pamiętam czasy kiedy jeździł nią nocny pociąg Cracovia z Krakowa do Bukaresztu oraz dzienny Euro City Bem z Warszawy do Budapesztu. Szkoda że do samej granicy już nic nie jeździ. Po stronie słowackiej do Koszyce dolina Popradu była nawet ładniejsza. Zamierzam się w tym roku wybrać na koła dni w rejon Krynicy Popradu i Muszyny i porobić mnóstwo pięknych zdjęć.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz