Autostop do Belgradu - cz. 1. Budapeszt


Znacie to uczucie, kiedy kompletnie się czegoś boicie, ale podskórnie czujecie, że musicie to zrobić. Inaczej byście sobie pluli w brodę. Miałem dokładnie tak samo, kiedy myślałem o wyprawie autostopowej do Belgradu. Tego wyjazdu tak bardzo chciałem, jak i nie chciałem. Jednak finalnie przeżyłem i jestem z siebie dumny! Kolejne cenne doświadczenie i masa wspomnień, o których Wam opowiem.

Do Belgradu jechaliśmy w trójkę: Szymon z bloga Szymon Podróżnik, Piotrek z Podróże Pana Szpaka i ja. Wyruszyliśmy z Łodzi, skąd mieliśmy zacząć nasz wyścig na Bałkany. Nagrody nie było, liczyła się zabawa. Każdy jechał sam, ale mogliśmy się spotykać na trasie. O 8 rano stanąłem na wylotówce na południe i zacząłem łapać stopa. Już od początku miałem niewyobrażalnie dużo szczęścia - zabrał mnie pan, który jechał prosto do Krakowa. Kilka godzin wspólnej jazdy i rozmowy o życiu. Przyszłość, praca, priorytety, marzenia. On jako 43-letni mąż i ojciec przyznał mi, że już zapomniał czym jest praca dla innych, a nie tylko dla siebie. Jego pytanie skierowane do mnie: "Czym dla Ciebie jest służba innym? Po co to robisz?" zapamiętam na długo. Ale chyba totalnie zwalił mnie z nóg swoimi opowieściami z życia, wspomnieniami z młodości i tym, że dla niego najważniejsze w życiu jest najpierw dobra relacja z Bogiem, potem rodzina, a dopiero potem praca. Polecam Wam takich kierowców na autostopie!

Trasa Kraków - Chyżne była chyba najtrudniejsza z całości. Fragment około 100 kilometrów jechałem na trzy raty, a sam koniec drogi do granicy słowackiej musiałem pokonywać pieszo. Ale przy widokach ośnieżonych Tatr można sobie spacerować.
Dzień pędził. Było już głębokie popołudnie. Ruch na przejściu granicznym znikomy. Już powoli traciłem nadzieję, że coś złapię i kątem oka wyszukiwałem osłoniętego miejsca w opuszczonych budynkach słowackiej straży granicznej. Jednak niepotrzebnie. Mam! Zabrał mnie tym razem pan z samochodu dostawczego. Na początku myślę, że Węgier, bo na blachach węgierskich, ale jak się okazało to Polak z Tarnowa, który od 30 lat mieszka u naszych południowych bratanków pod Budapesztem. Zabrał mnie do Vacu, miasteczka położonego 30 kilometrów od stolicy Węgier. Myślałem, że to złoty strzał i nie myliłem się! Kilka godzin wspólnej jazdy, kawa na stacji benzynowej i wysłuchiwanie tego, jak się żyje na Węgrzech. Nigdy też nie spotkałem na żywo takiego poligloty, który znał polski, słowacki, węgierski, rosyjski i angielski biegle! Właśnie wtedy też zacząłem rozumieć po co kierowcy zabierają autostopowiczów. Dla towarzystwa, dla rozmowy, dla umilenia jazdy, która czasami bywa monotonna, dla inspiracji i posłuchania drugiego zdania na jakiś temat. Wtedy poczułem, że podoba mi się to!

Był późny wieczór, dojechałem do Budapesztu podmiejską kolejką. Po północy położyłem się spać w hostelu, który pamiętałem z poprzedniego wyjazdu sprzed dwóch lat. Kolejnego dnia postanowiłem zrobić sobie przerwę, wyspać się i zobaczyć Budapeszt, czy wygląda nadal tak samo jak wtedy, gdy widziałem go po raz pierwszy. Ta stolica jest gigantyczna! Wzgórze Gellerta, Buda, Peszt, Dunaj. Spacerowałem cały dzień, a jednak nadal było mało i czasu mi nie starczyło, ani sił w nogach, żeby zobaczyć wszystko.
Budapest-Nyugati, ten dworzec robi wrażenie!
Śniadanie w Budapeszcie!
Kolejną noc spędziłem u Daniela, z którym kontaktowałem się przez serwis Couchsurfing. Rozmowy o przyjaźni polsko-węgierskiej co nocy sprawiły, że się kompletnie nie wyspałem. Pobudka o 5 rano i musiałem wyruszyć w długi spacer na wylotówkę z Budapesztu w stronę Kecskemet i Szeged. 

Jak wyjechać z Budapesztu autostopem? 

Uwaga. To nie jest łatwe. Jeśli chcecie jechać na południe z Budapesztu, m.in. w stronę Belgradu to musicie udać się w długi spacer na Gyali utca lub Nagykorosi utca. Na każdej z nich jest stacja benzynowa i możecie próbować łapać. Niestety tam też zaczyna się autostrada M5 i nie ma szans, żeby któreś z pędzących samochodów się Wam tam zatrzymało. Na stacji przy Gyali utca spotkałem się z Szymonem i wspólnie zaczęliśmy łapać. Po 15 minutach zabrał nas kierowca prywatnego busika prosto do Szegedu, a dokładnie na stację benzynową przed Szegedem. Niestety tyle szczęścia. Potem przez ponad 3 godziny nic nie złapaliśmy, ruch samochodowych był mizerny i nikt nie jechał w stronę Serbii. Stacja benzynowa przed Szegedem jest najlepszym miejscem do łapania czegokolwiek do Serbii, ale także do Rumunii, ponieważ zaraz za nią jest rozwidlenie autostrady także w tamtą stronę. Kiedy zdecydowaliśmy z Szymonem o rozdzieleniu się to było łatwiej. Zabrał mnie Bułgar swoim nowiutkim Subaru prosto do Belgradu! Niestety dla Szymona los nie był łaskawy, został na tamtej stacji jeszcze 5 godzin... 

Ale chyba taki urok autostopu. Raz masz szczęście, raz nie. Raz pojedziecie prosto jednym strzałem do celu, a czasami pojedziesz na kilka samochodów lub kilkadziesiąt. Możesz utknąć na cały dzień w szczerym polu, a czasem możesz zostać zaproszony do domu swojego autostopowego wybawiciela. Ta forma podróży to loteria. Chyba brakowało mi tego typu adrenaliny i odejścia od uporządkowanego krakowskiego życia. Cieszę się, że pojechałem do Belgradu!
Poranna wędrówka na wylotówkę w Budapeszcie przy wschodzie słońca
PS. suma sumarum, dotarłem do Belgradu 7 samochodami: Łódź-Kraków, Kraków-Głogoczów, Głogoczów-Jabłonka, Jabłonka-Chyżne, Chyżne-Vac, Budapeszt-Szeged, Szeged-Belgrad i zajęło mi to 3 dni z całodniową przerwą w Budapeszcie.

Wyprawę możecie śledzić na Facebooku pod hasztagiem #PKSdoBelgradu, czyli "Piotrek, Kuba, Szymon do Belgradu"

Autostop do Belgradu - cz. 2. Belgrad -> TUTAJ
Autostop do Belgradu - cz. 3. Avala i Novi Sad -> TUTAJ
Autostop do Belgradu - cz. 4. Kalameny i Liptovski Hrad -> TUTAJ

Komentarze

  1. Ten sobie spacerował po Budapeszcie, a ja gnałem do Belgradu. Nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle się nachodziłem, że wystarczy mi na długie lata:-) no na jesień jestem otwarty na kolejny wypad! O ile Ty jeszcze będziesz w Polsce!

      Usuń
  2. gratuluję wyczynu i ciekawych wrażeń:)
    Czytelniczka85

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i polecam się w kolejnych wpisach z autostopa ;)

      Usuń
  3. Niedługo też będę opisywałam mojego autostopa w te rejony.
    Bardzo się cieszę, że w końcu znalazłam tu kogoś kto zachęca do autostopa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz mogę zachęcać do autostopa, bo spróbowałem w konkretnej formie, a nie tylko kilka przejażdżek po Małopolsce i Świętokrzyskim ;)
      Cieszę się, że tutaj do mnie trafiłaś!

      Usuń
  4. Jak to mawiają w Budapeszcie życie lepsze! A na serio gdy zobaczyłem Budapeszt pierwszy raz w październiku 2007 to zrobił na mnie kolosalne wrażenie i został moja ulubiona stolica w Ewangelii. Która jest zresztą do dziś. Natomiast z Budapesztu do Belgradu najłatwiej i najtaniej to pociągiem. Tylko 26 euro w obie strony.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz