Tere Päevast, Eesti!

Jadę do Estonii. Na rok. Sam. I sam sobie to wymyśliłem. Od kilku lat w głowie siedziała ta myśl, aby wyjechać na równe 12 miesięcy zagranicę, do innego kraju, aby zdystansować się, zastanowić nad wieloma rzeczami, sprawdzić się w innym życiu. Po prostu, żeby zobaczyć jak to jest.

I właśnie teraz, kiedy jest coraz bliżej do wyjazdu (mniej niż 3 tygodnie), coraz bardziej zauważam, że to marzenie zaczyna się spełniać, robić się coraz bardziej realnym. Jeszcze to do mnie nie dochodzi, czuję się, jak w jakiejś bajce. 

Jadę na roczny wolontariat EVS do Młodzieżowego Domu Kultury w Viljandi, małego miasteczka na południu Estonii. Małe, 17-tysięczne, ale za to szóste co do wielkości, o randze naszych miast wojewódzkich. Będę na codzień spotykał Estończyków, pracował z estońską młodzieżą, żył wśród Estończyków. Od kilku tygodni załatwiam wiele spraw związanych z wyjazdem: umowy, ubezpieczenia, maile, wiza do Rosji (może przy okazji odwiedzę Sankt Petersburg?) i wiele innych. 

W gąszczu pracy jaką teraz mam, podgrzewają się dodatkowo emocje z każdym dniem. Ekscytacja. Lęk. Wątpliwości. Obawy. Im bliżej wyjazdu tym dziwnie pojawia się więcej tych negatywnych. A to, że nie nauczę się dostatecznie estońskiego, żeby się porozumieć. A to, że będzie kiepska atmosfera. A to, że będę oddalony o 1200 kilometrów od domu, rodziny, przyjaciół, za którymi będę pewno zwyczajnie tęsknił. A to, że to była zła decyzja i może po prostu trzeba było znaleźć normalną pracę? Boję się też o swoją wiarę - w końcu jadę do kraju niemal laickiego (ZSRR skutecznie wpłynęło na spadek religijności wśród tradycyjnie protestanckich Estończyków). Do najbliższego kościoła mam ponad 80 km, a w samym Viljandi jest tylko jeden zbór luterański.

Czuję pewne, swoiste deja vu. Podobnie było przed wyjazdem do Albanii. Negatywne nastawienie, niechęć do wyjazdu, zmęczenie i zniechęcenie. Tutaj jest podobnie. Dość! Rzucam rękawicę temu schematowi myślenia i mówię: "dzień dobry, Estonio! tere päevast, Eesti!"

Tak wygląda Viljandi! Oby na żywo było jeszcze piękniej!

Komentarze

  1. Mam czasem tak jak Ty. Przed wyjazdem bardzo często mam myśl, że mi się zwyczajnie nie chce jechać. A potem przywożę bagaż fajnych doświadczeń, przygód, wspomnień i zdjęć. Będzie dobrze, estoński włóczykiju :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekscytacja. Lęk. Wątpliwości. Obawy. Te uczucia będą Ci towarzyszyły przez kolejny rok. Co dopiero będzie przy powrocie! Ale będzie to cudowne doświadczenie, zobaczysz! Korzystaj Kuba w 200%! I do zobaczenia na północy!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz