Co się pije w Estonii?

źródło: maitsed.delfi.ee

Najwyższa pora podjąć się tematu trudnego na blogu. Herbata czy kawa to napoje równie często spożywane jak alkohol. Zresztą sama kultura picia kawy w Estonii nieznacznie się różni od tej, którą znamy z Polski, z herbatą podobnie. Natomiast co w zakątkach swoich domów popijają mieszkańcy Estonii po godzinach tego się dowiecie z tego wpisu.

Herbata w Estonii

Estonia zdaje się być częścią Europy Wschodniej pod względem picia herbaty, ponieważ jej spożycie jest powszechne. W kawiarniach i barach bez problemu można ją zamówić, i nie będzie to najtańsza i papierowa "Minutka", a świeże fusy do wyboru: zielona, czarna z dodatkami, czerwona, a czasem i rooibos. Estończycy najchętniej w sezonie zimowym robią sobie herbatę z cytryną, miodem i imbirem. W lecie często zwykła herbata zielona sprawdza się najlepiej, jako oczyszczająca i odświeżająca. W sklepach szaleńczego wyboru często nie znajdziecie, ale wszelakie rodzaje "Liptonów" ucieszą oko niejednego. Względnie tania, smaczna i zawsze pod ręką. Taka jest herbata w Estonii. Najczęściej do obiadu lub kolacji, lub w pracy jako przerywnik dla kolejnej kawy.

Yerba mate akurat piję ja! Idealny towarzysz przy nauce estońskich słówek

Kawa w Estonii

- Słuchaj, oni tutaj nie piją w ogóle kawy rozpuszczalnej. W sklepach jak w ogóle znajdziesz pudełko rozpuszczalki to strasznie droga i jakaś beznadziejna.
- To może ci przysłać z Polski?

Pierwsze wrażenie odnośnie picia kawy w Estonii było związane z brakiem kawy rozpuszczalnej w codziennym życiu Estończyka. W Polsce granulki Jacobsów czy Tchibo Creme znajdują się w co drugim domu. Tutaj króluje najczarniejsza, najbardziej fusiasta, kawa parzona. Uspokajam Czytelników, tutaj już się nie pije kawy parzonej w szklance z metalowym koszyczkiem (ale 10-20 lat temu jeszcze tak).

- Wsypujesz odpowiednio dużo fusów do czajniczka (mowa o francuskiej prasie do kawy), zalewasz tylko wrzątkiem, potem pomieszaj i odstaw na kilka minut. Następnie naciskasz na tłoczek i oddzielasz fusy od kawy. Kawa gotowa.
- Pijesz z mlekiem i cukrem? - pytam znajomej Estonki.
- Absolutnie. Czarna, gorzka jest najlepsza. W dużym kubku tylko.

I tak właśnie to wygląda. W innych wariantach po prostu zalewa się fusy wrzątkiem i voilà. Natomiast niektórzy z estońskich przyjaciół upodobali sobie zalewanie sobie parzonej kawy mlekiem w zatrważających proporcjach jeden do dwóch czy nawet jeden do jednego. Nazwałbym to raczej mlekiem z kawą. Z uwagi na tutejsze pyszne i zdrowe mleko to nie dziwię się. Sam niekiedy robię podobnie. Moi znajomi z Włoch mieszkający w Estonii nadal mają problem z przystosowaniem się do takiej kultury kawowej, nieco grubiańskiej i ciężkostrawnej. 

Przykładowy cennik w oknie jednej z kawiarenek w Viljandi

Jak natomiast ma się sprawa w tutejszych kawiarniach? Włoskie nazewnictwo kawowe jest tu powszechne z małym wyjątkiem. Owszem, dostaniecie tutaj latte, cappuccino czy espresso (kolejność podana zgodnie z popularnością), ale także w wielu menu zobaczycie nieznane nigdzie indziej "kohv (piimaga)", czyli kawa (z mlekiem) w dosłownym tłumaczeniu. Jak opisać tą kawę? Zależy od miejsca, w którym się ją serwuje. Czasem bywa to klasyczna kawa parzona, czasem bywa to kawa z ekspresu przelewowego (czy u kogoś w domu jeszcze taki się ostał?), czasem rozwodnione americano, a czasem nawet rozwodnione espresso. Mleko podawane się zazwyczaj osobno w dzbaneczku i można samemu dolewać wedle uznania, nawet do proporcji jeden do jednego. Kohv piimaga ma jeszcze jedną zaletę - bywa najtańszą kawą w lokalu i to nawet w porównaniu do polskich cen podobnych kaw bywa jeszcze tańsza. Nic, tylko pić!

Alkohol

Zazwyczaj chodzę do tego samego marketu Maxima na rogu Riia i Vaksali. Wieczorami po pracy najlepiej się robi zakupy, jest spokój, można niespiesznie wybierać w produktach. Czasami pod koniec dnia bywają wyceny produktów -30%. W dziale alkoholowym natomiast można obserwować ciekawe zjawiska socjologiczne. Małżeństwo w starszym wieku rozgląda się za wódką. Kobieta na oko około czterdziestki wygląda w stronę win, a pan w stylu "typowy Janusz" porównuje ceny piwa. Wszystkich łączy jedna cecha w zachowaniu: każdy schyla się po najniższą półkę, po najtańszy alkohol.

Zacznijmy od twardych danych WHO z 2016 roku. W Estonii obywatele powyżej 15 roku życia statystycznie spożywają w ciągu roku 11.36 litrów czystego alkoholu. Stawia to kraj na 10. miejscu na świecie (!) pod względem ilości spożywanego alkoholu. Rosja opiewana jako kraj, gdzie wszyscy piją na potęgę w tym samym rankingu jest na 13. pozycji (11.12 litra per capita +15), a Polska na 18. miejscu (10,7 litra). Kto wygrywa ten niechlubny ranking? W pierwszej czwórce znajduje się trzech naszych sąsiadów: Białoruś (1 miejsce), Litwa (3 miejsce) i Czechy (4 miejsce). Druga na świecie jest niewielka Andora. 

(Do tak wysokiej pozycji Estonii dokładają się również fińscy turyści przypływający promami do Tallinna za tańszym alkoholem. Alkoholowa turystyka Finów jest jednak tematem co najmniej na osobny wpis)

Estończycy sami o sobie mówią, że lubią wypić. Podobne zdania na ich temat słyszałem od obcokrajowców żyjących w tym kraju. I chociaż ceny alkoholu często są 2 razy droższe niż Polsce (a pensje nie takie wysokie, jak się zdaje!) to nikogo to zniechęca. Drogi alkohol zmusza mieszkańców do kupowania najtańszego, po promocjach, często bywa, że półki z droższym alkoholem są zakurzone, a te z najtańszym zwyczajnie puste. W Estonii pije się dużo, bez umiaru i bez kolejności. Kilka razy spotkałem się z mieszaniem różnych trunków, co powodowało zdecydowanie szybszy oczekiwany efekt upicia się. Prohibicja między 22 a 10 rano i wysokie podatki na alkohol niewiele pomagają na ograniczenie spożycia alkoholu. 

Piwo, wino czy wódka. Które z nich jest najbardziej popularne? Jeśli wierząc danym WHO to piwo i wódka wiodą prym. Chociaż estońskie piwa regionalne są wyjątkowo pyszne, ale można ich posmakować jedynie od święta i równie trudno je znaleźć w najbliższym markecie. Powszechne Saku i A'le Coq należą do przeciętnych browarów. Tutaj gust gustowi nierówny. Według mnie Saku to taka woda udająca smak piwa, a A'le Coq zaś to klasyczny lager bez specjalnego smaku, ale dość godny by umilić spotkanie z przyjaciółmi. Nie zapominam również o słynnym Dieselu, czy innych piwach z browaru A'le Coq butelkowanych w 2-litrowych plastikowych opakowaniach. Takie piwa są bardzo popularne na ulicy, spożywane przez "panów ze skwerku". Z osobistych doświadczeń mogę polecić. Jakość smaku taka sama, cena niższa i oszczędność w butelkach. Natomiast a'propos estońskich wódek to jest ich trochę. Kilka z nich zamieściłem na poniższej grafice, która pokazuje także ceny w euro podczas wyjątkowo korzystnych promocji. Natomiast estońskie wina? Istnieją? Tak, są słodkie i różnej jakości. Natomiast każdemu fanowi cydrów mogę polecić zdecydowanie te estońskie - duży wybór, dobra jakość i cieszą się one tutaj ogromną popularnością.

- Dlaczego tak mieszacie? Wódka, potem wino, wódka, a jeszcze potem piwo? 
- Chcemy sobie wypić, to pijemy jak chcemy - odpowiadają mi koleżanki.
(...)
- Za dużo emocji dzisiaj w pracy miałam. Po powrocie do domu otworzę wino!
(...)
- Jestem chora, coś mnie w gardle drapie, muszę się położyć w domu i wygrzać porządnie.
- Kup jagermeistera. On ci pomoże, zabije bakterie, no i lepszy humor będzie - doradzają sobie dziewczyny - Ja też chyba sobie dzisiaj jakąś wódkę kupię, żeby zdrowszym się poczuć.
(...)
- Kuba, chcesz piwo? Tam jest sześciopak. Bierz ile chcesz. Nie przywiozłeś ze sobą żadnej wódki tutaj na wyjazd? Szkoda! 

Już się przyzwyczaiłem do takiej atmosfery. Z początku tak luźne i codzienne podejście do picia alkoholu przeraża i wprowadza w zakłopotanie. Potem jednak trzeba zaakceptować kulturę, w której przyszło mi zamieszkać. Estończycy częściej piją w domach, niż w barach (zwykłe piwo za 12 czy 16 złotych do nikogo się nie uśmiecha). Kolejne statystyki mówią, że prawie 1/5 dorosłych mężczyzn nadużywa alkoholu. Dlaczego tak się dzieje? Kapryśna pogoda, kolejne podwyżki w sklepach, słaba pensja czy sprawa rozwodowa w toku? Estońska dusza jest skryta i niewiele chce ujawniać.

Czarna kawa parzona w ciemne, zimowe popołudnie zawsze podreperuje samopoczucie. Zimne piwo z przyjacielem umili wieczór. A estońska Wódka Stołowa zmieszana z sokiem pomarańczowym jest nieodłącznym elementem sobotnich domówek. Ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami Estonia pozostaje nadal piękna. 

*tekst kursywą dotyczy autentycznych dialogów, jakie miałem z Estończykami oraz prawdziwych sytuacji, jakich doświadczałem.

Komentarze

  1. - Jeśli chodzi o kawę to chyba dobrze, że nie ma rozpuszczalnej - nie znam się, ale to chyba chemiczne świństwo, right? :)

    - Są jacyś hipsterzy co piją mate oprócz Ciebie?

    - Co do alkoholu. Myślę, że przydałoby się rozróżnienie na moc tego alkoholu, bo jest różnica wypić 5 litrów wódki, a 5 litrów piwa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, rozpuszczalna do super naturalnych kaw nie należy. Mnie po prostu bardziej smakowała od parzonki. A teraz pije parzonkę i nawet rozkoszuję się jej smakiem:-)

      Nie znam nikogo innego tutaj pijącego mate. Widziałem w sklepach, ale takie torebkowe okruszki, które niewiele mają wspólnego ze smakiem mate. Póki co, jadę na zapasach z Polski ;)

      Ten ranking liczy ilość CZYSTEGO alkoholu 100% spożytego przez człowieka. Np. 20 piw to 1 litr czystego / 2,5 l wódki to 1 l czystego. Z winami podobnie można przeliczyć. ;)

      Usuń
    2. Jeszcze jedna zagwozdka co do rankingu. Ciekawe jak badają spożycie. Pewnie po sprzedaży. Ciekawe ile osób w Rosji pije bimber i inne wynalazki...

      Usuń
    3. To są statystyki, a wiadomo jak z nimi bywa. WHO wydaje się jako najbardziej wiarygodne przy badaniu sprzedaży alkoholu i przeliczaniu "per capita +15". Nie tylko w Rosji piją bimber i inne domowe trunki, więc to nie tylko w przypadku tego kraju zakłamuje trochę prawdę. Ranking dotyczy oficjalnego alkoholu. Co się dzieje po piwnicach WHO nie wie i my też:-)

      Usuń
    4. Nie specjalnie. Na Ukrainie i Białorusi obydwaj wiemy, że tak. W Polsce też pędzą ludzie. Powtarzam, statystyki statystykami. Użyłem danych WHO dla podparcia moich obserwacji z życia codziennego i opinii jakie tutaj usłyszałem:-)

      Usuń
  2. Kocham Estonię taka jaka jest, prawdziwa. Z jej zaletami i wadami. A że od rozpuszczalnej stronią, to popieram, nieco zdrowsza wydaje się po prostu ta mielona. I mówię to jako osoba stroniąca od kawy. Za to herbata... z cytryna i imbirem, tak jak Estończycy, popijam regularnie. Alkohole faktycznie mają drogie, ale w trakcie odwiedzania ich pięknego kraju nie na alkohol zazwyczaj zwracam uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mielona również jest tańsza, co dla niezbyt bogatych Estończyków jest kolejnym plusem.

      Usuń
  3. No to Estończycy wiedzą co dobre, że nie piją rozpuszczalskiej! A nie rzucają się wcale po skandynawsku na alternatywy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh, o wpływach skandynawskich w Estonii to kolejny temat na wpis. Estończycy nadal mentalnie tkwią gdzieś pomiędzy Petersburgiem a Rygą ;)

      Usuń
  4. estońska herbata musi być pyszna! no oprócz zielonej, ta jakoś średnio mi podchodzi ;) natomiast z alkoholi kojarzę likier Vana Tallinn (był na bezcłówce na granicy w Narwie)

    OdpowiedzUsuń
  5. O Estoni nie wiem kompletnie nic! Ale miło zacząć poszerzanie wiedzy od filiżanki herbaty (i wiedzy, że nie lubią rozpuszczalki ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Estonia to taki mały kraj absolutnie nieznany w Polsce ;)

      Usuń
  6. Najlepsze piwo to 3 w 1: duża butelka, znaczna zawartość alkoholi, przystępna cena. W Rosji nazywają cyckiem ze względu na trzylitrową pękatą butlę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem tutaj to 3w1 w niektórych marketach. Bałbym się kupić;-)

      Usuń
  7. Borze iglasty! Zaskoczyło mnie to, że pobili Rosjan w piciu alkoholu. Ach te stereotypy ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kultura picia niby od Rosji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Faktycznie kultura picia kawy i alkoholi, podobna jak u nas. Z kawą też jakoś pewnie idzie się przyzwyczaić - kiedyś zapijałam się rozpuszczalną, ale teraz nie ma nic lepszego od świeżo mielonych ziaren i to obojętnie czy ekspres zmielił i zaparzył kawę czy sama zmieliłam w maszynce i zaparzyłam albo w czajniczku albo przez filtry - nie ma porównania do rozpuszczalnej :) Tyle, że typowej "fusiastej" z pływającymi fusami w kubku nie ruszę :D A i też czasami robię sobie odwrotne proporcje, tzn mleko z odrobiną kawy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fusiata jest super, choć też wcześniej nie znosiłem, ale z czasem do wszystkiego możesz się przyzwyczaić. ;)

      Usuń
  10. Nie wiem czy pija się to w całej Estonii, ale na wyspie Muhu miałem okazję spróbować napoju o nazwie Kama. Spodobało mi się i z Estonii wróciłem z kilogramem specjalnej mąki, którą co jakiś mieszam z jogurtem (czasem z dodatkiem miodu)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kama to rodzaj mąki, ale to się miesza z wodą lub mlekiem i jest jak gęsty jogurt :) to raczej coś tradycyjnego i nie każdy dzisiaj po to sięga ;)

      Usuń
  11. Prosiłabym przy takich tekstach zadbać o poprawną pisownię bo niestety źle się przez to czyta..."Natomiast co w zakątkach swoich domów popijają mieszkańcy Estonii po godzinach tego się dowiecie z tego wpisu." zamiast "Natomiast tego, co w zakątkach swoich domów po godzinach popijają mieszkańcy Estonii, dowiecie się z tego wpisu."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, takie drobnostki językowe i jakby się uprzeć gramatycznie moja wersja jest na swój sposób poprawna:-) Dziękuję za tak wnikliwe czytanie!

      Usuń

Prześlij komentarz