Na Eliaszówce lasy szumią po słowacku


Beskid Sądecki, dla tych, co nie wiedzą, ma również swoją słowacką część zwaną inaczej Górami Lubowelskimi (L'ubovnianska Vrchovina). Najwyższym szczytem jest tego pasma jest Eliaszówka (1023 m n.p.m.) położona dokładnie na granicy polsko-słowackiej. Ten szczyt okazał się moim debiutem w górach po powrocie z rocznego wolontariatu w Estonii.


Pogoda dopisywała. Trasa była elastyczna, zależna od mojej kondycji i tego, gdzie aktualnie zachcę skręcić. Słońce dawało nieźle w plecy podczas podejścia betonową drogą na Obidzę z Kosarzysk. Po drugim śniadaniu w postaci piwa z kanapką na Obidzy udałem się w stronę owej Eliaszówki. Szlak zielony wiodący wzdłuż granicy polsko-słowackiej był już pusty. Pozwoliłem się tylko przegonić grupie gimnazjalistów. 


Przed szczytem skręciłem w boczny szlak do miejsca, które chciałem już od dawna zobaczyć - Litmanova i zbocza góry Zvir. Szlak "p. Zygmunta" (fajna nazwa, nie?:)) wiedzie do samego sanktuarium Matki Bożej w środku Beskidu. Ołtarz polowy, drewniana kaplica, źródełko wody pitnej i polana, na której można się zadumać. Miejsce jest ciekawe, ponieważ miejscowa rusińska ludność wyznania grekokatolickiego uważa, że tutaj w latach 90-tych przez kilka lat doznawały objawień prywatnych dwie dziewczyny ze wsi. Obecnie jedna z nich jest matką i żoną, a druga po wszystkim wstąpiła do klasztoru. Kiedy o tych objawieniach w słowackim światku zrobiło się o tym głośniej, zaczęły przyjeżdżać ekipy telewizyjne. Nakręciły kilka reportaży i samych "relacji na żywo" z objawień. Niektóre nagrania można dzisiaj znaleźć na Youtube. To jest na swój sposób ciekawe i niepojęte, że teraz w Internecie można nawet trafić na wideo z objawień maryjnych w słowackiej, rusińskiej wsi. 


Wizyta w Litmanovej była krótkim momentem w dalszej wędrówce na Eliaszówkę. Po drodze spotkałem miłe starsze małżeństwo Słowaków, z którymi zagaiłem krótką rozmowę i swoją łamaną słowacką gwarą pożyczyłem im miłego dnia. Na samym szczycie Eliaszówki jest wieża widokowa, z której widać spory kawałek L'ubovnianskiej Vrchoviny oraz gdzieś tam w oddali przecierają się Tatry. Wiatr był silny tamtego dnia, pomimo słonecznej pogody. Buki i jodły gięły się jak szalone. Na szlaku nie było znowu nikogo. Można było wsłuchać się w ten śpiew liści. Z jednej strony Słowacja, z drugiej Polska. Dwa kraje, ale jeden krajobraz. Coś jest hipnotyzującego w tych pograniczach. 


Do busa zostało mi niewiele czasu. Schodziłem prędko przez Magóry i do centrum wsi Kosarzyska. Po drodze zachwycałem się domami rozrzuconymi na zboczach gór. Czekając na przystanku można całkowicie bezpłatnie być zabawianym przez lokalnych panów popijających sobie w słoneczne popołudniu wyskokowe trunki. Życzliwych zdań o szczęściu, spełnieniu, kobiecie nie było końca. Takie historie tylko spod kosarzyskowego GS-a :)

to TEN właśnie GS
Bardzo schematyczna mapka trasy. Czas przejścia maks. 4h.

Komentarze

  1. ten obszar między Jaworkami a Piwniczną zawsze wydawał mi się jakiś mało ciekawy. przekonałeś mnie do niego! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie te tereny z pozoru nieciekawe, mogą okazać się tysiąc razy bardziej pasjonujące!

      Usuń
  2. Patrząc na twoje zdjęcia da się poczuć spokój i swieże, jesienne powietrze. Słusznie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Na takich małych wycieczkach zmęczysz ciało, ale odpoczniesz psychicznie :)

      Usuń
  3. Czyli rozumieme, że jesteś Włoczykijem całej Sądeczcyzny, tak? Nie ważne, czy postronie Polskiej, czy Słowackiej. Bardzo klimatyczne zdjęcia. Właśnie tak sobie wyobrażam Beskd Sądecki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Epitet "sądecki" odnosi się do tego, że jestem z Sączów lub ogólnie z Sądecczyzny, a włóczę się wszędzie. Choć Beskidzkie góry najbardziej pokochałem.
      Cieszę się, że wpis wprowadza w klimat spokojnego Beskidu Sądeckiego. Tutaj jeszcze nie jest tak odludnie jak w Beskidach Wschodnich, ale nie ma tylu turystów i infrastruktury jak w Beskidach Zachodnich. U nas takie swoiste rozdwojenie między "wschodem" i "zachodem".
      Kolejny wpis z gór czeka w kolejce. Tutaj oglądasz tą bardziej zachodnią część B. Sądeckiego. W kolejnym będzie wschodnia dla kontrastu :)

      Usuń

Prześlij komentarz