Przedzimie w nogach i na Radziejowej

O tym, skąd ten widok, doczytaj wpis do końca:-)

Ten weekend na przełomie listopada i grudnia miał być w górach, to było pewne i planowane w myślach od długich tygodni. Kilka dni przed domówiona została trasa. Wtedy padło hasło: Radziejowa. Ale, niestety, jak się mawia z angielska "things happen" (czy z estońska "mingi juhtub" albo zaś z sądecka "cósik sie podzioło") i kompan podróży wykruszył się dosłownie za pięć dwunasta. Decyzja była krótka: "bilety kupione, plecak spakowany, nie będę się wydurnioł, jadę!". Potem tylko pobudka po 4 nad ranem, szybkie przyrychtuwania, podróż porannym "szwagrem" do Nowego Sącza, przesiadka w pociąg do Piwnicznej i wyszedłem na szlak. Była godzina dziewiąta.



Piwniczna - Obidza

Pierwej to trzeba wspomnieć o temperaturze. 1 grudnia okazał się (wreszcie!) troszkę mroźny i w Piwnicznej temperatura rano spadła do minus siedmiu stopni, trawa cała w szronie, rzecz można, że ślicznie i przyjemnie. A do tego jeszcze niemal bezchmurne niebo. Tak się zaczynała moja wędrówka. Po wstępnym zachwycie czekało mnie sześć kilometrów po asfalcie pod samą Suchą Dolinę. To była niedziela - busy tak często nie kursują, a samochody w większości jechały w przeciwnym kierunku (zapewne do kościoła na Mszę), więc trzeba było drapać się na własnych nogach.

Mroźno!
Końcowy przystanek autobusów pod Suchą Doliną.
Pierwszy śnieżek i widok z Obidzy

Obidza - Wielki Rogacz (1182 m n.p.m.)

Dobijając pod Obidzę, pot już spływał po plecach, a ja się rozbierałem z kolejnych warstw ubrań. Szron na trawie powoli ustępował miejsce pierwszemu centymetrowi świeżego białego puchu. Jednak najpiękniejsze dopiero miało nadejść - widoki z przełęczy Gromadzkiej.

O to, to! Przełęcz Gromadzka w całej okazałości ze swym majestatem widoków!

Na szlaku pojawili się pierwsi piechurzy poza mną. Zrobiło się mniej samotnie i przyjemniej, zwłaszcza kiedy mija cię taka para podczas popasu na szlaku i życzy smacznego. Od razu energia rośnie w zdwojonym tempie!

Chwilowo płasko, a to temu, że chodzimy po wierzchowinie.

Za przełęczą opuściłem czerwony szlak i skręciłem w niebieski w stronę Rogaczy. Pierwsze górskie podejście, zmiana roślinności z regla dolnego na górne, pierwsze "o matko, ile jeszcze pod tą górę". A kiedy dobiłem do przełęczy między Rogaczami to w głowie pojawiło się klasyczne "e, to tylko tyle?". Ale Matka Natura wiedziała, czym mnie jeszcze zaskoczyć.


Wielki Rogacz - Radziejowa (1262 m n.p.m.)

Zmieniłem znowu kolor szlaku, znowu na czerwony, ale tym razem to był Główny Szlak Beskidzki. Najpierw po zboczu Wielkiego Rogacza płaściutko się szło, po czym kiedy delikatnie jak się obróciło w lewo to odsłaniał się chyba najpiękniejszy i najpełniejszy pejzaż na Tatry. Zatrzymałem się bez głębszego zastanowienia. Jeden pan na szlaku, jak mnie mijał to napomknął tylko: "nic, tylko skrzydeł brakuje".

...

Za winklem smreczyny pokazał się zaś nieco inny widok. Zobaczyłem w końcu ją. Radziejową. W pełnej okazałości, której zbocza usypane są wiatrołomami. Są one skutkiem ogromnej wichury, która potrzaskała tutejsze smreki do imentu. Ten widok odsłonił nie tylko jeszcze szerszą panoramę, ale przypomniał mi o ostatnim podejściu na szczyt. O tych 800 metrach, na których drapiemy się 150 metrów do góry. Niby krótko, ale wystarczająco, by w myślach zwynazywać ten fragment od "ścian śmierci" i innych.


Na szczycie Radziejowej w dniu wędrówki nowa wieża widokowa zdawała się być już ukończoną, była jednak nieotwartą oficjalnie. Niektórzy śmiałkowie przeskakiwali wszelakie przeszkody i na nią wychodzili. Aby nie przypłacić życia mandatem poprzez publikację w tym miejscu swoich ewentualnych nielegalnych występków, fakt, czy podziwiałem widoki z góry, zostawię owiane tajemnicą. :-)


Radziejowa - Niemcowa (1001 m n.p.m.)

Minęło ledwie południe. Warunki były idealne. W nogach jeszcze trochę siły. Aż mi się odechciało wracać dokładnie tą samą trasą. Zainspirowany przypadkową rozmową z kolejnym górskim wędrowcem zdecydowałem nawyrtnąć do Rogaczy, a potem skręcić na Niemcową.

Widok na Rogacze schodząc "ścianą śmierci" z Radziejowej
Człapiąc na Niemcową

Niemcowa - Bziniaki - Piwniczna

Słońce robiło się coraz bardziej popołudniowe. Od Niemcowej drałowałem już żółtym szlakiem. Tracąc wysokość (nad poziom morza), traciłem również ilość śniegu na szlaku, aż w końcu zniknął on gdzieś od 700 m n.p.m.


Zbliżałem się do przysiółka, o którym pamiętałem bardzo dobrze. Bziniaki. Z pozoru piękne górskie osiedle rozlokowane na zboczu z widokami w kierunku południowym. Niestety, co pamiętałem z poprzednich przygód nawet sprzed wielu lat, w Bziniakach szlak prowadzi przez nieogrodzone posesje, których pilnują psy bojowe gotowe zaszczekać człowieka na śmierć. Szczęśliwie jednak wystarczy bejdoków zignorować, iść dalej jakby nigdy nic, a berysy zostawić w tyle.

Do Piwnicznej było co raz bliżej. Kiedy widać w dole wieżę kościoła parafialnego to wiadomo, że jeszcze kilka kroków i będzie koniec. Ale nim te kilka kroków się zrobiło, to zdążyłem niechcący spłoszyć parę dorodnych bażantów.

Jedno z pierwszych zabudowań schodząc w dół do miasta - przydrożna kapliczka.

Spojrzałem na zegarek, sprawdziłem rozkład jazdy pociągów i zaraz miał mi odjechać regionalny do Krakowa. W biegu wskoczyłem do kawiarni na Rynku, kupiłem kawę i przyszła pora odjechać "Doliną Popradu" (dosłownie i w przenośni) do wielkiego miasta. Kolejnego dnia przecież miał nadejść poniedziałek.
:-)

Trasa 23,1 km. Szacowane przejście 6-7 godzin, ale można zrobić i w pięć z kawałkiem:-)
Semi-selfie na szlaku. Człowiek to się uchacha w tych górach!

Komentarze

  1. Wiram
    Skąd startują busy o których wspomniałeś na początku wpisu? Planujemy jutro bądź w czwartek po śniegu i mam nadzieję że uda się asfalt pod kołami zostawić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam za spóźnioną odpowiedź:
      Szwagropol kursuje z Krakowa do Nowego Sącza. Rozkłady jazdy są tutaj: https://www.szwagropol.pl/pl/linie-autobusowe/rozklad-jazdy/
      Z Nowego Sącza do Piwnicznej kursują natomiast Mar-Pole (http://www.marpol-bus.com.pl/index.php?op=6) lub pociągi, których rozkłady łatwo znaleźć na stronie PKP. :)
      Wszystko odjeżdża z dworców PKS czy PKP bez problemu :)

      Usuń
  2. Śnieg...tylko w górach i tak mało w dodatku ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz