4 powody, dla których warto odwiedzić Białoruś
Górne Miasto w Mińsku |
Założyłbym się o milionowe sumy, że każdemu Polakowi ten wschodni sąsiad kojarzy się z prezydentem, uciemiężonym życiem politycznym, biedą, brudem i zacofaniem cywilizacyjnym. Nieprawda, nieprawda, nieprawda. Nie będę się tutaj wypowiadał na temat białoruskiej polityki, ale na każdy inny temat, który może dotyczyć turystycznej podróży w tamte strony - jak najbardziej! Zatem zaczynamy odliczanie:
1. Gościnność
Dementuję plotki, że Białorusini są niesympatyczni i chłodni, jak ekspedientki w mięsnym za czasów komunistycznych. To naród otwarty dla gości! Ludzie na każdym kroku obdarują Cię czym mają, ponieważ "gość w dom, Bóg w dom". Za każdym razem, kiedy przyznawałem się w nowym towarzystwie, że jestem Polakiem, najpierw była chwila konsternacji, a gdy udowodniłem, że posługuję się jako tako rosyjskim językiem to od razu stałem się nowym przyjacielem każdego! I chociaż Białorusini lubią Polaków, jednak więcej sentymentów mają do Litwy (Wielkie Księstwo Litewskie niegdyś współtworzyli!) i Ukrainy (ta sama grupa językowa, choć mentalność nie aż tak).
Noworoczna biesiada z rodziną! |
2. Jedzenie
Białoruska kuchnia to temat na otworzenie nowego bloga kulinarnego. Takie pyszne dania, które u nas funkcjonują w kuchni podlaskiej lub skądinąd też kresowej, to na Białorusi wyglądają niemal identycznie. Bliny z czym sobie człowiek zamarzy (borówki, twaróg, kurczak, czy maczane w "maczance", czyli słonym budyniu z cebulą - pychota!). Pielmieni z mięsem. Świeże ryby prosto z jeziora. Wędzone, suche wędliny. Pomidory, ogórki rodem z daczy. A do tego ogromne ilości kaszy gryczanej, jaglanej, ziemniaków i ryżu. Przy białoruskim stole się je nieustannie - bo na tym polega wyżej wspomniana gościnność. Gość nie może być głodny, nie może po prostu siedzieć przy stole nie mając chociażby zaparzonej herbaty i wystawionych przed nosem słodyczy. Może sobie każdy z nas przypomni o tej słowiańskiej (w tym polskiej) gościnności?
Tutaj jeszcze gruba artyleria nie została położona! |
3. Zabytki
Lubimy jeździć z powodów sentymentalnych na Ukrainę i roztkliwiać się nad tym, że kiedyś Lwów był polski. Był, czy nie był. Na Białorusi tematów do sentymentalnego powrotu na dawne ziemie RP jest wiele. Zamki w Mirze i Niaswiżu będące na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO przypominają doskonale o niegdysiejszej potędze rodu Radziwiłłów. Obecność w niemal każdym miasteczku zarówno cerkwi prawosławnej i kościoła katolickiego jest normą. W Mińsku głównymi świątyniami są nie monumentalne cerkwie, tylko katedra i "czerwony kościół". Obowiązkiem każdego odwiedzającego Mińsk musi być Górne Miasto i Prospekt Niepodległości. Na to drugie zarezerwujcie pół dnia, bo ulica jest długa, wielka i bogata w obiekty fotogeniczne (poza siedzibą KGB, której fotografowanie jest zabronione). Natomiast w Grodnie zagubcie się w starówce pełnej klimatycznych uliczek. Poczujcie ten klimat spacerując nad Niemnem!
Grodno |
4. Ludzie
Tak naprawdę nigdzie bym nie pojechał, gdyby nie oni. Pierwsze białoruskie znajomości pokazały mi, że ten Wschód to jest dla mnie prawdziwy, nieodkryty jeszcze skarb. Bo to nie jest miłość do jednego kraju, to nie jest miłość do dawnego ustroju politycznego, to nie jest miłość w ogóle. To jest po prostu przestrzeń, w której oddychasz, odpoczywasz, cieszysz się czasem z ludźmi, a nie wpadasz w pracoholizm. Wschód to kult więzi rodzinnych, kult przyjaźni, kult ludzkiej wdzięczności i sympatii, pomimo tego jak źle by nie było na zewnątrz.
Wpisy o Białorusi:
- Mińsk we wrześniu -> LINK
- Mińsk w przeddzień Nowego Roku -> LINK
- Półmaraton Miński -> LINK
- Grodno -> LINK
- Zamki w Mirze i Nieświeżu -> LINK
- Sylwester na Białorusi -> LINK
- Białoruś - informacje praktyczne -> LINK
- Życie religijne na Białorusi -> LINK
Wpis o Litwie i Wileńszczyźnie, która bardzo spokrewniona z Białorusią jest i bardzo do niej podobna -> LINK
A jak z cenami ? :) Na Białorusi byłam tylko na stacji w Brześciu, jak jechałam pociągiem do Moskwy. A jedzenie faktycznie słyszałam że dobre, ale ja nie jem cebuli wiec zawsze kiedy jestem na Wschodzie to mam trochę okrojone menu
OdpowiedzUsuńCeny są podobne jak w Polsce, niektóre towary tańsze, inne droższe. Paliwo, alkohol 40%, papierosy taniutkie. Więc masz tutaj - http://sadeckiwloczykij.blogspot.com/2015/03/biaorus-co-gdzie-jak.html
UsuńA jak z cenami ? :) Na Białorusi byłam tylko na stacji w Brześciu, jak jechałam pociągiem do Moskwy. A jedzenie faktycznie słyszałam że dobre, ale ja nie jem cebuli wiec zawsze kiedy jestem na Wschodzie to mam trochę okrojone menu
OdpowiedzUsuńBiałoruś jest zaskakująco droga. No właśnie oprócz używek ;)
UsuńTak naprawdę Białoruś kojarzy mi się z tym, co opisujesz, choć i z Łukaszenką, bo trudno się wyzbyć tego ostatniego skojarzenia ;) Byłam na Twoim slajdowisku i muszę przyznać, że nie wiedziałam, że Białoruś jest państwem tak socjalnym (jakoś Białorusini zapominają o tym wspomnieć;) i nie miałam też świadomości prowadzenia przez Łukaszenkę tak skrajnej polityki rusycyzacji (6 godzin rosyjskiego versus godzina białoruskiego). Ja specjalnie nie odróżniam obu tych języków w komunikacji bezpośredniej, bo mam je intuicyjnie wgrane, więc nie zwróciłam uwagi na skłonność Białorusinów do posługiwania się rosyjskim. Za to jak w Mołdawii chciałam mówić po rosyjsku, to wszyscy się na mnie śmiertelnie obrażali!
OdpowiedzUsuńDla Białorusinów polityka socjalna władzy jest tak oczywista, jak to, że u nas studia nie dają pracy od razu i trzeba samemu jej szukać (co wzbudza zdziwienie sąsiadów). Łukaszenka nie wprowadził rusycyzacji, on ja dalej podtrzymuje i nie zmniejsza pomimo tego, że przy każdych wyborach obiecuje "belarutenizację" kraju. Pha!
UsuńNa Białorusi nikt sie nie obrazi za rosyjski, ten język jest tam normalny. Może być u niektórych obraza jak użyjesz białoruskiego, bo rozmówca może go nie znać, nie rozumieć i się frustrować, że obcokrajowiec umie coś po białorusku, a jego "domniemany naturalny nosiciel" ani trochę. Językowa paranoja, tyle ode mnie.
Przekraczanie granicy idzie gładko?
OdpowiedzUsuńJak jedziesz samochodem to 3-6 godzin czekania to norma. Jak jedziesz autobusem to 2 godziny są normą. Polacy są leniwi i wolni, a Białorusini dokładni i skrupulatni. Oczywiście sprawdzanie bagażu, samochodu, toreb i plecaków to norma. Nic nadzwyczajnego. Pamietaj, by meldować się co 5 dni roboczych na Białorusi na milicji, aby nie płacić potem na granicy "szkafu", czyli mandatu karnego. Nie dość, że strata czasu, to jeszcze widniejesz w papierach jako ten co dokonał "przewinienie administracyjne", protokół ma 14 stron, a podpisy składasz w ponad 30 miejscach. Przeżyłem. Dziękuję. Teraz będę ostrożniejszy...
UsuńPrzepraszam bardzo... prawidłowo będzię nie "szkafu", a "sztrafu". ;)
UsuńProszę o wybaczenie, ale przedostatnie foto tak bardzo skojarzyło mi się z tym: http://www.geek-world.com.pl/wp-content/uploads/2011/01/geekparty.jpg :D
OdpowiedzUsuńA co do tematu to chętnie zajrzałabym na Białoruś, to co mnie jednak najbardziej interesuje, to przyroda (zabytki mniej). I przyznam, że w tym temacie niezbyt dobrze się orientuję - jakieś parki narodowe? Piękne jeziora? Rzeki?
Kocham poczucie humoru :) Rozbawiłaś mnie do łeż :)
UsuńA Białoruś to właśnie bardziej przyroda niz zabytki. Szczególnie polecam jeziora, mają gigantyczne. Na zachętę sprawdź sobie w wujku google taką frazę "białoruskie malediwy" - zakochasz się!
Białoruś, zupełnie nieznane nam miejsce. Z Twojego opisu wynika, że warto tam dotrzeć..może kiedys sie uda :)
OdpowiedzUsuńJakby Was tam wywiało to dajcie znać, pomogę, doradzę, bo logistycznie jest trochę wyprawa z takiej Białorusi :)
UsuńTak wspaniale piszesz o Białorusi, że człowiek od razu chce się ruszyć, pojechać zobaczyć, doświadczyć i spróbować. Bardzo, ale to bardzo!
OdpowiedzUsuńps. chcę zobaczyć białoruskie malediwy, google pokazują, że super!
Dziękuję!
UsuńA białoruskie malediwy są takie świetne i tak niedaleko od polskiej granicy!
Z tym, że te Malediwy z tego co czytam są już niedostępne dla zwiedzających, a za niedługo zostaną całkiem zasypane (o ile już nie zostały)...
Usuńwielka szkoda, ale z drugiej strony one trochę szkód powodowały dla sąsiedniego miasta - zapylenie powietrza, obniżenie poziomu wód gruntowych i in. Jeśli to, co piszesz jest prawdą, to zostaną nam już tylko Malediwy na zdjęciach.
Usuńależ ty mnie wkurzasz z tą Białorusią, za każdym razem Ci jej mega zazdroszczę... :P
OdpowiedzUsuńAleż Ty mnie wkurzasz z tymi Stanami, za każdym razem Ci ich mega zazdroszczę... :P
UsuńByłem w tym roku po raz pierwszy. Piękny kraj. Oprócz tego, co piszesz, to w oczy rzuca się niesamowity porządek. Nie widziałem nigdzie zaśmieconej ulicy...
OdpowiedzUsuńBardzo sterylnie, zadbanie. Jeśli ktoś myśli, że bogate kraje są czyste to nie widział Białorusi chyba;-)
UsuńA ja bym dodała jako piąty powód... biegówki! :)
OdpowiedzUsuńO naszej wyprawie tamże na tychże nartach: http://biegowkipodtatrami.pl/dyktatura-na-biegowkach-czyli-jak-to-robia-na-bialorusi/
Białoruś to istna stolica sportów zimowych na płaskim! :) Zazdroszczę biegówek na Białorusi :D
UsuńTrochę mi chodzi po głowie, żeby sobie przejechać przez Białoruś na rowerze (tak lubię zwiedzać najbardziej), ale mnie straszą...W sumie, jak jechałam sama na Ukrainę to też straszyli (a jechałam tylko do Lwowa...http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2015/06/krakow-lwow-cz1-dojazd.html, http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2015/06/krakow-lwow-cz3-odjazd.html), na Albanię dziwnie reagują (http://nakreconakreceniem.blogspot.com/2016/01/bakanska-przygoda-cz8-shqiperia-te-dua.html). Te wsie okołoczarnobylskie mnie interesują (wiem, e wybuch na Ukrainie, ale Białoruś nawet bardziej ucierpiała). Byłeś? Nie chodzi mi o zonę, tylko pobliże i ludzi w pobliżu.
OdpowiedzUsuńNa południu Białorusi nie byłem. Dorzecze Prypeci jest ponoć piękne! Największe bagniska w Europie! :)
Usuń