Valga - dwa państwa, jedno miasto

Takich prostokątów NG jest kilkanaście w Estonii. Jeden stoi w Valdze.

Valga - kaks riiki, üks linn. Tak powinien brzmieć tytuł tego tekstu po estońsku. Jest to zresztą hasło reklamowe Valgi, miasta rozdzielonego granicą łotewsko-estońską, do którego dzisiaj się Cię zabiorę.

Historia zaczęła się w poniedziałkowy poranek. Pociąg z Rygi miałem po 10 rano. Zatem spokojna pobudka, kawa na mieście w Narvesenie (norweska sieć kiosków na Łotwie) i można się ładować do nieco oldskulowego składu kolei łotewskich. A, zapomniałbym - trzeba przed ponad 3-godzinną podróżą udać się do toalety, ponieważ w pociągu nie będzie już ani jednej. "Aromatyczna" tapicerka, brudne szyby, ale też miejsce na nogi i działający internet wifi! Tak można opisać wnętrze składu pociągu na Łotwie. Spędzając całe przedpołudnie w pociągu, można obserwować zmieniające się krajobrazy za oknem. Trasa pociągu wiedzie przez Park Narodowy Gauja, przez tereny bardzo lesiste i niekiedy bagienne. Zwłaszcza im bliżej celu tym gęstość zaludnienia i częstotliwość pojawiania się wiosek na trasie zdecydowanie maleje. To znak, że Estonia coraz bliżej.

Docieram wreszcie do Valgi. Dworzec obsługuje zarówno koleje estońskie, jak i łotewskie. Taka, ot, bałtycka transgraniczność.

Z lewej estoński pociąg, a z prawej łotewski.

Krótka historia Valgi/Valki

Pierwsza wzmianka o jakimkolwiek osadnictwie w tym miejscu pojawiła się już w 1286 roku. Valga, zwana bardziej z niemiecka Walk, zmieniała właścicieli jak rękawiczki przez kilka stuleci. Podobnie jak ogólnie całe terytorium dzisiejszej Estonii i Łotwy. Najpierw osada należała do Liwów, potem do Szwedów, potem przez chwilę do Rzeczpospolitej Obojga Narodów. I to właśnie podczas tego krótkiego epizodu król Polski Stefan Batory w 1584 roku nadał prawa miejskie temu miastu. Dominującym językiem w przestrzeni publicznej, w szkołach czy urzędach był język niemiecki.

Dopiero początek XX wieku przyniósł więcej szczęścia zamieszkującym to miasto Łotyszom i Estończykom, m.in. językiem nauczania w szkole stał się estoński - język ludności dominującej. Dwa lata po uzyskaniu niepodległości przez państwa bałtyckie, a dokładnie w roku 1920 doszło do ostatecznego rozejmu pomiędzy Łotwą i Estonią, które nie mogły się dogadać, jak ma przebiegać granica kraju w Valdze. Granicę państwową ustanowiono na niewielkim potoczku. Skutkiem tego rozdziału większość terytorium przypadła Estonii, a mniejsza część Łotwie. Odzwierciedlało się to także w strukturze ludności. I tak właśnie jedno miasto stało się dwoma (po estońskiej stronie Valga, po łotewskiej Valka, ale fonetycznie brzmi to niemal identycznie).

Granica jest niezmienna do dzisiaj. W czasach radzieckich i do momentu ustanowienia strefy Schengen przekraczanie jej nie było takie proste. Dzisiaj można obserwować niemal abstrakcyjny układ tej granicy - za stacją benzyną, obok potoku, koło płotu sąsiada. Wiedzie ona przez samo centrum miasta.

Granica asfaltu granicą państwową...

Co robić w Valdze?

Miasto nie ma zbyt popularnej opinii w żadnych z obydwu krajów. Nie jest mekką turystyczną, jednak, ostatnie renowacje centrum dodały urody temu nieco zniszczonemu i zaniedbanemu miastu. Estońską stronę Valgi zamieszkuje około 12 tysięcy ludzi (w 75% są to Estończycy, pozostali to mniejszość rosyjskojęzyczna), a po łotewskiej stronie mieszka około 4 tysięcy (prawie wszyscy to Łotysze).

Centralna aleja w mieście
nowy deptak w starej części miasta

Jak to bywa na Łotwie i w Estonii, niemal w każdym mieście jest jakieś jeziorko, sieć szlaków spacerowych, drewniane kładki czy punkty widokowe. Jest tak również tutaj i to jest najsilniejszy powód, dla którego warto tu przyjechać. Wzdłuż rzeki Pedeli wybudowano kilka niewielkich tam spiętrzających, dzięki czemu powstała sieć jezior. Wokół nich można wędrować po różnych ścieżkach i chodnikach, i podziwiać północną zieleń oraz (niestety) lokalne blokowiska.

Tutaj widok na Łotwę.
Do granicy jeziora jest Łotwa, a potem Estonia w tle.
A tutaj tylko Estonia.

Valga, a dokładnie łotewska Valka, ostatnimi czasy przykuwa więcej uwagi, zwłaszcza Estończyków. A to za sprawą taniego alkoholu. Estonia idąc śladem krajów nordyckich podniosła akcyzę na alkohol, przez co ceny wzrosły i wielu mieszkańców udaje się na przygranicze kupować tańszy alkohol po łotewskiej stronie. Valka jest takim miejscem. Obecnie w tej części miasta dominują reklamy sklepów alkoholowych, które w środku przypominają wielkie hurtownie i supermarkety. A czy na Łotwie jest faktycznie tak taniej? Odpowiedź brzmi jednoznacznie: tak. Analogiczne sztuki napitków potrafią kosztować do 50% mniej. Jak wyjdzie na tej polityce państwo estońskie i łotewskie? Zobaczymy w dłuższej perspektywie, ale rok 2019 to zdecydowanie nie jest dobry rok na spożywanie alkoholu w Estonii. :)

Widok po łotewskiej stronie w stylu "coś dla ducha..."
a tutaj: "...coś dla ciała" - czyli gigantyczny monopolowy.

Co jeszcze robić w Valdze?

Iść do Riia Kohvik, czyli do "ryskiej kawiarni". Nie przypomina ona niczego ryskiego, ale jeśli przystaniecie na chwilę w tym miasteczku i będziecie głodni/spragnieni to tam pani Grażynka da Wam kawę, zaserwuje jedną z najtańszych pizz w kraju, a na deser skosztujecie pysznych kremowych deserów lub drożdżóweczek z lokalnej piekarni. W tle będzie Wam lecieć współczesna przeróbka estońskiego hitu z lat 90-tych "Neiu Mustas Kleidis" - przynajmniej ja miałem tą wątpliwą przyjemność posłuchać tej muzyki.

A co dalej? Możecie powtórzyć mój scenariusz wycieczki i udać się na dworzec kolejowy, wsiąść w nowoczesny skład estońskiej kolei i pojechać dalej do Tartu. W Valdze dobrze się zaczyna estońską przygodę. 

granica wiedzie przez środek miasta
źródło: Google Maps

Komentarze

  1. A i my w Polsce may takie miasto, a mianowicie polsko-czeski Cieszyn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano racja! Zapomniałbym! Chociaż te dwa Cieszyny są jakoś tak bardziej oddzielone, bo rzeka Olza tworzy już jakąś mocną granicę. To przynajmniej w moim odczuciu Valga vs Cieszyn:)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. U nas w Polsce Zachodniej przedzielone miasta to wręcz standard. Zgorzelec i Goerlitz, Łęknica i Bad Muskau, Słubice i Frankfurt. Nikogo też nie dziwi polsko - niemiecka komunikacja miejska np. w Zgorzelcu można wsiąść do linii oznaczonej literą P i wysiąść w Niemczech. Oczywiście również estońsko - łotewskie klimaty mają swój niezaprzeczalny urok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Różnica między polsko-niemieckimi miastami jest taka, że jest rzeka i to całkiem spora, która dzieli. W Valdze tego nie ma - jest mały potoczek i granica na ulicach i płotach prywatnych posesji. To zwiększa swoją oryginalność:-))

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezwykłe miejsce, mi z poznanych osobiście przypomina włosko-słoweńską Goricę/Gorizia. Tam klimat jest o tyle szczególny, że granicą nie jest nawet potok, jedynie wzdłuż ulicy zbudowano po II wojnie potężny płot, którego fragment do dziś przypomina, że w tym miejscu przebiegała "żelazna kurtyna". Miasto etnicznie było włoskie, jednak Jugosławia zajęła małe osiedle kolejowe z ważną stacją na słynnej linii Transalpina. Z biegiem czasu słoweńskie miasteczko się rozrosło i także nabrało regionalnego znaczenia.
    Podobne przykłady pilnie strzeżonej granicy bloków politycznych mamy w Czechach: ot Ćeske Velenice to również przykład oderwania węzłowej stacji kolejowej od reszty austriackiego miasta Gmund. Absolutnym hitem jest dla mnie Żelezna Ruda/Baeyrisch Eisenstein, gdzie granicę państwową poprowadzono przez środek dworca, z którego nawet w czasach najgłębszej "zimnej wojny" mogły korzystać zarówno czeskie jak i niemieckie pociągi.
    Najmłodsze tego typu granice są na Bałkanach, gdzie zwłaszcza podział miasteczek nad Uną i Sawą między Chorwację i "serbską"Bośnię przebiegał dość brutalnie, i funkcjonują podwójne: Kostajnica, Brod czy Śamac...
    Inne wyczytane przykłady to Nagylak na węgiersko-rumuńskiej granicy, słoweńsko-chorwacka Brezovica pri Metliki czy Ungheni między Rumunią i Mołdawią, ale żeby nie było że to wschodnioeuropejska specjalność, to są też: Echternach między Niemcami i Luksemburgiem czy Baarle - leżące jednocześnie w Belgii i Holandii, najdziwniejsza granica ever!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!
      Wow! Nie wiedziałem, że aż tyle jest takich miast pokracznie rozdzielanych na dwa kraje. To jest przeciekawy temat. Dziękuję za sporą listę tych miejscowości. Na pewno popatrzę na wszystkie na mapach, bo jest to ciekawy wątek na wycieczkę, przynajmniej online :)

      Usuń

Prześlij komentarz